Kliknij tutaj --> 🦕 śmieszny skecz o szkole scenariusz

O to chodzi jedynie, by naprzód wciąż iść śmiało, bo zawsze się dochodzi . gdzie indziej, niż się chciało. (Przekazuje klucz do wiedzy) UCZEŃ III ( KL. VI ) : Nie z żelaza, nie ze stali, ale wystarcza, by z dumą myśleć o niej. Bo jak prawdziwa, rycerska tarcza honoru szkoły broni. ( Przekazuje symbol tarczy szkoły) Scenariusz o synu i matce. Dobrze przyjęty przez publiczność zabawny skecz omatka i dorosłe dzieci. W końcu rodzice zawsze uważają swoje dzieci za potomstwo. Scena "Matka i syn-dyrektor szkoły" stała się już klasyczna. Weź udział w tym dwa. Mama budzi syna: "Czas wstać, bo się spóźnisz! Godzina wychowawcza - scenariusz przedstawienia na Dzień Nauczyciela OSOBY: Nauczycielka, Uczniowie: Kłopotowski, Kolarzówna, Darłowska, Pączek, Pindrzalska,… Scenariusz 4 - ŚDTM w szkole. Patrole Egzaminacyjne. Egzaminy ustne. Scenariusz 6 - ŚDTM w szkole. Komisje Egzaminacyjne w szkole. Konkurs szkolny „ŚDTM 2023 ”. Egzaminy ustne. Łamigłówki. Scenariusz 7 - ŚDTM w szkole. Komisje Egzaminacyjne w szkole. Gry: „Piłkarz matematyk”, „Królowa skakanki”. SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ DLA GIMNAZJUM NA TEMAT ROZWIĄZYWANIA KONFLIKTÓW Temat lekcji: Zgoda buduje, niezgoda rujnuje! Czas przeznaczony na zajęcia: 1 godz. lekcyjna (45 minut) Cele ogólne lekcji: przyswojenie wiedzy na temat rozwiązywania konfliktów metodami prowadzenia negocjacji, arbitrażu, poszukiwania autorytetu; Site De Rencontres Serieux Gratuit Pour Les Femmes. Scenariusze i skecze kabaretowe dla młodzieży szkolnej to zbiór inscenizacji teatralnych, scenek humorystycznych oraz skeczy. Wielką zaletą materiałów jest to, iż mogą być one realizowane podczas uroczystości szkolnych, imprez klasowych, godzin wychowawczych, interdyscyplinarnych projektów, zajęć języka polskiego, wychowania do życia w rodzinie, a nawet na lekcjach religii. Stanowią znakomitą pomoc dla opiekunów szkolnych kół teatralnych oraz nauczycieli realizujących innowacje pedagogiczne. Wszystkie teksty posiadają lekki, finezyjny styl oraz głęboko humanistyczne przesłanie. Odwołują się do doświadczeń i obserwacji młodych ludzi, wykorzystują znane i lubiane motywy kulturowe i rozrywkowe jak choćby interpretacje utworów muzycznych takich wykonawców jak Rihanna, Abba czy Coolio. Książka ISBN: 978-83-64391-84-2 Autor: Urszula Wykurz Wydanie: 1 Rok wydania: 2017 Format: Liczba stron: 208 Oprawa: Miękka Drodzy nauczyciele, koleżanki, koledzy! Pora zaprezentować nasze przygotowania do dzisiejszej uroczystości oraz nasze plany na przyszłość. Wiola: Kurde, mama mi znowu źle kanty w dresach zrobiła. (wchodzi na halę i poprawia spodnie) Cześć Wiki. Wiktoria: No siema. Żeś się odstawiła na zakończenie roku. (śmieje się pod nosem) Wiola: No wiesz, wyjściowy dresik (obie wybuchają śmiechem). Przecież przez trzy lata mówiłam, że to zrobię. (uśmiecha się od ucha do ucha) Wiktoria: No tak, po tobie to można się było tego spodziewać. (uśmiecha się) Wiola: Oj tam. A gdzie się wybierasz do liceum? Wiktoria: Puszkin, wiesz, prestiż i te sprawy. Wiola: Wiem, wiem. Gdyby nie on, to napoje tylko w butelkach by były. Wiktoria: Serio? Kułaś przez trzy lata i nie wiesz, kto to jest Puszkin? Wiola: Wiem, rosyjski uczony, który wymyślił konserwy. Wiktoria: Ale w sumie nieważne. A Ty gdzie idziesz? Wiola: Nie wiem, gdzieś, gdzie jest rozszerzona biologia i geografia . Wiktoria: Czemu ? Przecież Ty nigdy nie przepadałaś za geografią, a mapy cię przerażały! Wiola: Ale wiesz, biologia, bo jestem poważnym ekologiem ! Jestem przeciwnikiem marnowania papieru ! Podręczniki to najlepszy przykład ! Spójrz, czy ja kiedyś ich używałam ? Wiktoria: No nie. Ale czemu geografia ? Wiola: Bo bardzo lubię poznawać naszą najbliższą okolicę. Zwłaszcza, kiedy organizuję wycieczki krajoznawczo-turystyczne… bez opiekuna, oczywiście. Wiktoria: Wiesz, ja tam idę do mat-fiz-u. Wiola: Tak, zadania z matmy to ja rozwiązuję… ni w pięć ni w dziesięć. Wiktoria: Pamiętasz, co pani z matmy mówiła? (podnosi karton z napisem „CENZURA”) Licz poprawnie! Wiola: He, he he, he hehehe, uśmiałam się jak kóń. A fizyka ? Najlepiej pojęłam zjawisko parowania. Cała moja wiedza paruje ok. 3 min przed sprawdzianem. Chociaż może po prostu na mój mózg działa siła oporu. To też jest możliwe. Wiktoria: To gamoniu, może chociaż powiedz, czego się przez te trzy lata nauczyłaś. Wiola: Gry aktorskiej. Umiem doskonale zagrać ból głowy czy brzucha, gdy w następnym dniu ma być kartkówka. Umiem się ekspresowo ewakuować ze szkoły dzięki edb. Dobra, umiem jeszcze zrobić usta - usta, ale to tak przy okazji. Ponadto umiem wykorzystać w praktyce wiedzę nabytą na chemii. Alkohole... Doskonale znam ich właściwości. Wiem z czym mieszać, z czy nie mieszać... ale w sumie... Mieszania nie polecam...A Ty czego się nauczyłaś? Wiktoria: Dzięki lekcjom wf-u i naszemu ukochanemu wuefmenie nauczyłam się szybko biegać … do lodówki (śmieją się). Ale nie zapominajmy o perfekcyjnym niemieckim i talencie muzycznym… Razem: Du… Du hast… Du hast mich! Wiola: Gdyby jeszcze nie to „der” i „das” … Wiktoria: …to byliby Niemcy z Nas! Wiola: Dobra, zwijamy się. Lecim na to zakończenie roku i wakacje! (przybijają piątkę) Wiktoria: No co Ty robisz? Podwójna! (Przybijają podwójną piątkę) (wychodzą z sali) Witam Serdecznie! Pierwszy raz mam okazję opublikować coś takiego, a robię to bez entuzjazmu... z przyczyn osobistych... Smutno... mam jednak nadzieję, że to co wymyśliłam i przedstawiłam poniżej, sprawi, że ktoś się uśmiechnie. Wciąż nie jest dopracowane... przynajmniej ja odnoszę wrażenie, że czegoś brakuje... Pomysł na stworzenie takiego scenariusza narodził się dość spontanicznie, gdy wędrowałam wczesnym rankiem krakowskimi Plantami... chyba przesiąkłam historią sztuki... Historyk sztuki u psychiatry W jasno oświetlonym pomieszczeniu bez okien znajduje się krzesło, stolik i fotel. Krzesło zajęte jest przez psychiatrę Izydora Milecika, który, jak zwykle, przyjmuje pacjentów, cierpliwie ich słucha i pomaga znaleźć rozwiązanie problemu. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Pacjentka: PUK! PUK! Psychiatra: Proszę! (Wchodzi pacjentka.) Pacjentka: Dzień dobry panie doktorze! Psychiatra: Dobry, dobry... proszę usiąść. (Dłonią wskazuje fotel.) Pacjentka kładzie się na fotelu i patrzy to w sufit, to w doktora, to w ścianę, itd. Psychiatra: (skończywszy czynić notatki, pyta lekko znudzony) No, dobrze... to, co panią do mnie sprowadza? Pacjentka: (ze smutkiem) Ech... panie doktorze... 5 lat! 5 lat studiowałam historię sztuki... I z powodu tego studiowania teraz mam taki, dość już irytujący nawyk... Wszystko kojarzy mi się ze sztuką. Wszędzie, dosłownie wszędzie mi się to zdarza! (przerywa, dostrzegając obraz za plecami doktora) Och, cóż za niezwykły sztafaż za panem wisi! Psychiatra: (z zaciekawieniem się obraca) Em... Słucham? Pacjentka: (z dzikim entuzjazmem) Nie dostrzega pan, jak niezwykle został urozmaicony pejzaż górski dzięki addycji kilku postaci w prawym dolnym rogu obrazu? I jak wspaniale artysta użył modelunku światłocieniowego, by podkreślić najważniejsze walory... Psychiatra: (nie wytrzymuje) Dość! Dość! (robi oddech) Faktycznie, całkiem pani przesiąkła sztuką... Pacjentka: Zupełnie jak płótno farbami, nie? (puszcza oczko) Psychiatra: Tak... yyy... to znaczy nie! Zaraz, z tego wszystkiego zapomniałem spytać o pani nazwisko... Proszę się przedstawić. Pacjentka: Dobrze. Helena Nisza- Wykusz. Psychiatra spojrzał jakoś dziwnie, ale upewnił się, że pacjentka mówi poważnie. Psychiatra: No cóż, widzę, że pani nazwisko ma wiele wspólnego z pani zawodem... To chyba przeznaczenie... Pacjentka: (ciut żywiołowo) Nie inaczej! Psychiatra: Zaraz, zaraz zawód. Właśnie! Przecież to pani zawód, pani chyba za tym przepada, więc to chyba powinno nie stanowić problemu dla historyka sztuki... Pacjentka: Panie doktorze, ależ oczywiście, że za tym przepadam! Tylko, że to trochę męczące dla mego najbliższego otoczenia... dla mnie trochę też... Psychiatra: Wiem! Potrzeba pani odpoczynku, najlepiej w miejscu, gdzie nie ma niczego, co kojarzyłoby się ze sztuką... Pacjentka: (ironicznym tonem) Doktorze, obawiam się, że to niemożliwe... Psychiatra: Ależ możliwe, wystarczyłoby nawet wyciągnąć rower i wybrać się do lasu... Pacjentka: ... żeby w trakcie wysiłku fizycznego myśleć o wykorzystaniu drewna dębowego w malarstwie Europy Północnej albo pocieszać się myślą, że większości artystów było w życiu ciężko? W życiu Madrytu! Psychiatra: Miasta już pomijam, ale proszę pomyśleć chociaż o wypoczynku w gór... (spojrzał na obraz zawieszony za nim) Nie, nie. Cofam to... Niech pomyślę... Wiem! Morze, plaża! Pacjentka: No, niech mnie pan nie osłabia... Wie pan, ile dzieł przedstawiających morze istnieje? Gwoli ścisłości, to tak zwane Mariny. Jest ich całe mnóstwo! A plaża... przecież spojrzę na piasek i zacznę rozmyślać o wytwarzaniu szkła. Psychiatra: Doprawdy, ciężko pani dogodzić... może jakaś przyjemna książka, nie traktująca o sztuce, pani pomoże... Pacjentka: No i to jest coś... dobry pomysł. (rozmarzona) Miło byłoby jeszcze raz przeczytać Władcę Pierścieni... Psychiatra: Widzi pani, a jednak jest jakaś szansa... Pacjentka: (z uśmiechem Mony Lisy) O, tak. Ach, jak przyjemnie znów będzie się wyobrażało: fasady tych wszystkich budowli w Minas Tirith, fortyfikacje w Helmowym Jarze... dobrze byłoby się zastanowić nad genezą norek hobbickich... Przecież autor trylogii na pewno inspirował się pewnymi egzemplami w architekturze... No choćby ten Helmowy Jar... tu na pewno zaistniała pewna fascynacja budowlami obronnymi średniowiecznymi, czyż nie? (patrzy zdziwiona na doktora, który ukrył twarz w dłoniach) Czy wszystko w porządku, panie doktorze? Psychiatra: Tak, tak... jeszcze. (z westchnieniem, splatając dłone i opierając łokcie na stole) Istotnie, pani jest ciężkim przypadkiem... Pacjentka: Nie. To po prostu jest silniejsze ode mnie. (poprawia okulary, przyglądając się uważnie twarzy doktora) Przecież w każdej książce będzie architektura... no przecież bohaterowie literaccy też muszą gdzieś mieszkać... Psychiatra: (chwilę milczy, słuchając słów Heleny) Zaiste, zaiste to prawda... (nagle wstaje i tryumfalnym głosem zdziwionej pacjentce oznajmia) Wiem! Istnieje lektura w sam raz dla pani! LUDZIE BEZDOMNI, Stefana Żeromskiego! (udawanym tonem, gorączkowo patrzy na zegarek) Och, muszę biec, spóźnię się... Po czym ucieka przed pacjentką, usiłującą mu wyjaśnić, że główny bohater na początku powieści odwiedza paryski Luwr, gdzie dostrzega takie dzieła jak Wenus z Milo, Biedny rybak, Amor i Psyche, itd. Wnętrze kolegiaty w Klimontowie. Fotografia wykonana w maju roku 2014. Miłego Dnia! ...

śmieszny skecz o szkole scenariusz